Idzie Maciek, idzie, z bijakiem za pasem,
przyśpiewuje sobie dana, dana czasem,
а kto mu w drodze stoi,
tego pałką przez łeb złoi.
Oj da dana, dana, dana, dana da.
Oj biedaż nam bieda, że nasz Maciek chory,
już w karczmisku nie był ze cztery wieczory;
oj, któż nam tu zaśpiewa,
oj, któż nam kupi piwa.
Oj da dana...
Umarł Maciek, umarł, już leży na desce...
gdyby mu zagrali, podskoczyłby jeszcze,
bo w Mazurze taka dusza,
gdy zagrają to się rusza.
Oj da dana...
Umarł Maciek umarł, już więcej nie wstanie,
zmówmy zań pobożne wieczne spoczywanie,
oj, był to chłopak grzeczny,
oj, szkoda, że nie wieczny.
Oj da dana...
Położyli Macka na sam środek wioski,
zeszli się do niego kmotrzy i kumoszki,
już nikt mu nie pomoże,
bo Maciek zmarł nieboże!
Oj da dana...
О mój rozmarynie. Śpiewnik 1914-1939 / Wybór i opracowanie Marek Sart. Wydawnictwo Fuga, Warszawa, 1988